wtorek, 4 września 2012

Zlot 4x4 Czarnorzeki- Korczyna

Ostatni weekend wakacji należał do jednego z najlepszych podczas tych 2 miesięcy. Mocnym składem z załogami z Bochni i Brzeska pojechaliśmy podbić Czarnorzeki ;p Prawie się udało, gdyby nie kilka drobnych szczegółów...
Rajd rozpoczęliśmy oesem, na którym mieliśmy bardzo dobry czas, aż sama się zdziwiłam kiedy sędzia odczytał wynik...Haha podczas prezentacji naszej załogi, zostałam wzięta za żonę mojego taty. Ludzie, aż tak staro wyglądam...? Po oesie, zjechaliśmy na chwilę na bazę, a ok. 14 wyjechaliśmy na trasę przeprawową. Jak tylko zobaczyłam pierwsze PKP-y, zawieszone na drzewach obok wieeelkiego błota, od razu miałam banana na pół twarzy. Niestety spędziliśmy tam chyba 2 godz.przez korki na trasie...Dalej szło coraz lepiej, poziom trudności pieczątek wydaje mi się, że malał z każdą kolejną. Jeździliśmy sobie wzdłuż rzeki, po błotku w dół, w górę, w bok, trochę trzeba było kombinować, raz torowałam wszystkim nową drogę przez jakiś busz... Obiegałam się trochę z liną od wyciągarki, wywaliłam się w błocie niezliczoną ilość razy, co wszystko złożyło się na to, że byłam brudna,jakbym co najmniej się w tym tarzała...Po podbiciu 9 pieczątki, pojechaliśmy szukać następnej...Pech chciał, że dziwnym trafem 4 załogi nie zauważyły zjazdu z drogi do niej, przez co znaleźliśmy się jakieś 40 km od Korczyny, w drodze na granicę ze Słowacją. Dopiero telefon do organizatora i zawróciliśmy szukać bazy, co okazało się, nie było takie proste. Dotarliśmy w końcu koło 22 do Korczyny,gdzie większość załóg już imprezowała, wylajtowana po trasie. Padło pytanie, czy robimy przesraną (podobno) 10 dzisiaj, czy jutro rano. Dzisiaj. No więc z powrotem do lasu. Tam zaczęły się problemy. Toyotes zaczęła gasnąć, brakowało jej prądu, wyciągarka odmówiła posłuszeństwa, generalnie wyglądało na to, że mamy porobione...Ja już nie miałam siły nawet nóg podnosić, więc cały czas brodziłam w bagnie, jak hipopotam, zanurzona w nim do kolan. W końcu wyjechaliśmy z lasu i dotarliśmy na bazę ok.2. Nie było siły nawet na 'integrację'. Po 1 dniu byliśmy na 6 miejscu. Ale niestety wydarzenia dnia 2, zniwelowały szansę na podciągnięcie się wyżej...Wyciągarka nie robiła i na 1 Oesie dostaliśmy taryfę 600 pkt...2 Oes poszedł ładnie, ale przez taryfę niestety zrzuciło nas na 13 miejsce. Niedosyt pozostał wielki, bo wiemy, że stać nas było na dużo więcej, gdyby nie cholerna wyciągarka. Nie ma innego wyjścia, jak odbić to sobie za rok. A zrobimy to na pewno.
Hahaha Ołówek i jego ' Żegnam ozięble' i' Hej kochanie, Twoje insynuacje są bezsensowne'. Uwielbiam tych ludzi.
Nie ma jeszcze żadnych zdjęć...
Oto najdzielniejszy i najcudowniejszy Toytoy świata : )


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz