piątek, 7 września 2012

Drogi mój Holmesie...

...czytając ostatnio Twojego bloga, zastanawiałam się, dlaczego DO JASNEJ CHOLERY mnie nie słuchasz i nie zmienisz sposobu odreagowywania na zły nastrój. Możesz na przykład targać kartki, bazgrać po zeszycie albo dziergać szaliki z włóczki dla naszych chomików. Wszystko to jest lepsze, niż to co robisz. Ewentualnie (co wg. mnie jest najlepszym wyjściem) możesz wpaść do mnie na całodniowe 'oddepresjowanie', podczas latania po drodze z Dead Manem i śpiewanie ' Chryzantem złocistych' na łące. W końcu chyba od tego jesteś, żebyś wzięła się w garść i skopała po dupach wszystkich skurwysynów tego świata, a nie siedziała w kącie pokoju, jak sfiksowany introwertyk i biadoliła do siebie pod nosem o zagładzie świata. Jak znowu Ci pierdoły do głowy przyjdą, to przypomnij sobie ganianie po lesie, uciekanie przed kelpie, kuroliszkami i zamianę w syrenę, albo stóg siana, czy chociaż 'latającego psa'... A jeśli chodzi o  zmiecenie Cię szpagatem z półobrotu, to spokojnie mogę Ci go zafundować, jeśli to coś poprawi : )
                                                                                                      Twój Watson
W liceum jest całkiem w porządku, ale w szkole muzycznej już zrobiłam sobie wagary. Ja zwariuję tam w tym roku. Wyślą mnie w kaftanie na drugi koniec świata. W sumie to już nie narzekam. Jestem cudowną optymistką.
Rysiek, wszystkiego najlepszego. Pamiętamy o Tobie.
Dżem- Whisky 
Dżem- Harley Mój  Tekst tylko odrobinę zmodyfikować i pieśń pochwalna ku Toytoyowi gotowa.



                                                          Kajene, to specjalnie dla Ciebie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz