niedziela, 29 lipca 2012

What brings us together is what pulls us apart

Cały miesiąc poza domem, teraz czuję się tu jak obca prawie.
Nie takie złe te wakacje, jak sobie wyobrażałam...Brakuje tylko off-roadu niestety.
Przez ostatnie dni 'wczoraj dzisiaj wróciłam do domu' (Kajene, wybacz ten atak debilizmu wczoraj) i jestem totalnie niewyspana.
Nigdy nie chodziłam sama po górach, więc będąc na wysokości 2450 m na Sławkowskim Szczycie i mając zawroty głowy, zastanawiałam się ile czasu bym tam leżała, dopóki ktoś by mnie znalazł. Schodząc prawie się zabiłam, bo chciałam jak najszybciej być na dole. Siniaki mam nadal, blizny się robią. Mimo to uwielbiam góry, nie ma co prawda sensu w chodzeniu po górach, ale co dzisiaj ma w ogóle sens.
Za tydzień rajd w Jaśle. Duże szanse na naszą obecność. Nie odpuszczę mu tym razem.











Snow White and the Huntsman-Breath of  life 

czwartek, 19 lipca 2012

Willkommen in Wien

Jutro znowu wyjeżdżam, wracam za tydzień z nową porcją zdjęć gór, zachodów słońca i chmur. Cieszyć się czy płakać? Nie wiem.
Zdjęcia z Wiednia.



















                                          A to taki bonus. Zachód słońca nad Bratysławą.

środa, 18 lipca 2012

We love Taizé !

Odpoczywam po rozciąganiu i tańcu, myśląc, że tydzień temu o tej porze pewnie siedziałabym w Oyaku z Kingą i znajomymi...Pozwólcie mi wrócić do Taizé ! Tęsknie za wilgotnym namiotem, staniem w kolejkach po jedzenie, codziennym śpiewaniem na modlitwach, sprzątaniem kibli z Louise, lodowatą wodą pod prysznicem, chowaniem się w namiocie przed księdzem, gadaniem z murzynkami, śpiewaniem i tańcem w Oyaku...wiele bym mogła wymieniać. Oświadczam uroczyście, że ja-osoba mało wierząca w Boga, znalazłam dzięki Taizé coś, co mogę nazwać swoją wiarą, która nie odbiega za wiele od tej powszechnie znanej wszystkim. Dziwnie będzie się jednak przestawić na 'polskie standardy' po spędzeniu cudownego czasu w Taizé. Nie będzie można iść ulicą i uśmiechać się do byle kogo, bo pomyślą, że jakaś stuknięta idzie. Kinga, Ty wiesz za czym będziemy jeszcze tęsknić...'Silence please!', ' Achtung, achtung !', ' Przestań chrapać! - F*ck you !- You too !- It's not for you ! - I know !', ' Excuse me, please stop snoring !- It's not me !- Upss, excuse me...', 'Mamma mia Nithin' itd.itp...Zaraz się rozpłaczę. Tęsknię za wszystkimi poznanymi ludźmi, bardzo bym chciała żebyśmy jeszcze kiedyś się spotkali. A pomyśleć, że modliłam się do Roda, żeby pozwolił mi przetrwać ten czas, podczas gdy teraz najchętniej siedziałabym w Oyaku prowadząc głupie rozmowy po angielsku z Nithinem albo Levim.
Nie ma opcji. Wracam za rok.
W piątek znowu wyjeżdżam. Co za ironia.
Zdjęcia tylko z Taizé, reszta w innym czasie.