poniedziałek, 18 czerwca 2012

Roczek i tydzień.

Ajaj przegapiłam 'urodziny' bloga.
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, Lolę olśniła idea, aby spisywać ważniejsze wydarzenia z życia, co by zupełnie w niepamięć ich nie puścić...itd., itp. i żyli długo i szczęśliwie. Koniec.
Końcoworoczny opierdoling trwa w najlepsze. Jeszcze tylko egzaminy jutro w muzycznej i rozpoczynamy wakacje. 
Mama mnie wysyła na pielgrzymkę, w celu chrystianizacji...Święty Rodzie, ratuj mnie...
Muszę zrobić rundkę do biblioteki. Ostatnie książki, które pożyczyłam nie były warte uwagi po przeczytaniu połowy, więc poszły w odstawkę. Strasznie wybredna się zrobiłam. Chyba odświeżę sobie 'Cień Wiatru'. Albo...Kajene, nie masz czegoś w sam raz dla mnie? Bądź taka kochana i poczęstuj mnie czymś wartościowym.
Mało brakowało, a wylądowałabym dziś w szpitalu po przyjęciu zagrywki Krzysia. Ach, będę tęsknić za siatkówką z Wami.
4 dni do Lędzin...Tato, zlituj się...
38 do Bukowna
18 do Francji
Einaudi- Fly  Uwielbiam te klimaty.



                                     



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz