piątek, 28 października 2011

Po prostu cieszyć się życiem.

Ostatnio ciągle miałam wisielczy humor, byłam nieszczęśliwa, załamana i w stanie depresyjnym. A dlaczego? Bo mój obraz szczęścia jest niedokończony, artysta odpoczywa i pozostawił dzieło samemu sobie, malując tylko tło. Niby nic, ale jednak jest. Czemu zaczęłam nagle gadać jak z innej bajki? Przestałam się nad sobą użalać, gdyż wreszcie w pełni do mnie dotarło,że to co posiadam jest dla niektórych nieosiągalnym marzeniem. Nie mogę narzekać na zdrowie, mam dach nad głową, pełną lodówkę, prąd i własne, cieplutkie łóżko. Mam tło. A to, że brakuje wykończenia, wcale nie jest takie istotne, trzeba po prostu dostrzec piękno tych podstawowych, najważniejszych elementów. Także koniec z wiecznie smutną Lolą ;]
Trafiłam dzisiaj na stronę, na której umieszczone są adresy chorych dzieci, do których można wysłać list, paczkę itp. Ja-jako istota o miękkim sercu, bardzo przejmuje się losem takich biednych maluchów, postanowiłam więc podarować któremuś o jeden uśmiech więcej ; ) Znalazłam sobie takiego małego złotowłosego aniołka-Julkę i wyślę do niej coś jutro. Ot, taki dobry uczynek na początek listopada ; )
To ta strona. Wysłanie kartki czy listu to taki drobny wysiłek, a ile radości dla dziecka.

Jutro jedziemy po nowe strojee ! ^ ^

A to słodziak mojego dziadka ; )



<33

poniedziałek, 24 października 2011

This is not a fairy tale, but we all want to live in it.

Oj Kajene, gdyby to było takie proste. Przydałoby się mleko z miodem i rozmowy o życiu i śmierci z Tobą ; ) Stetryczała babcia? W sumie zgadzam się, ale zapomniałaś o małym, tycim szczególe: babcia z podagrą, wrzodami i reumatyzmem. Tyle, że to są, jakby nie było, boleści fizyczne, podczas gdy ja przeżywam te duchowe. Ale myślę, że z nastaniem wiosny, wszystko wróci do normy. Na to liczę w skrytości ducha. Wiesz co? Siedzę sobie tak, słucham znowu jakiegoś melancholijnego zawodzenia pianina i wspominam czasy podstawówki. Wszystko było takie kolorowe. Przesiadywałyśmy na ul.Benesza i potrafiłyśmy parę godzin nawijać o elfach i chochlikach. Nie mówiłam Ci o wszystkich swoich problemach, ale myślę, że teraz je już znasz i widzisz, że nie jest tak słodko i różowo. Wystarczy mi jednak nocowanie u Ciebie i zapomina się o wszystkim co złe ;p Może tak impreza Halloweenowa u mnie? Oj, niedobrze. Rozczuliłam się na samo wspomnienie dawnych czasów. Także przybywaj Kajene! Czekam na odpowiedź : )


Kajene, też myślisz, że to wróżka z 'Labiryntu Fauna' ? Haha ;p




<33

niedziela, 23 października 2011

Are you mentally ill?

Ja chyba tak. Zachowuję się jak totalna świruska. Nie wiem czego to jest skutkiem, może tych wszystkich celów i marzeń, o których wiem, że zawsze pozostaną nieosiągalne. Chcę się zachowywać tak jak dawniej, ciągle się śmiać, cieszyć z byle czego i patrzyć z nadzieją na jutro. Ale już nie potrafię do cholery. Przepraszam wszystkich, wobec których zachowuję się paskudnie. Naprawdę, przykro mi.
Takie...nie wiem jak to określić. Ale śliczne.
A zdjęcie jest dla pewnego osobnika: Widzisz!? Jem ! Daj mi wreszcie spokój i nie pieprz, że się odchudzam !


<33

piątek, 21 października 2011

I`m fed up.

Znowu to samo. Mam dosyć, to nigdy nie przejdzie, więc myślę, że powinnam się przyzwyczaić do swojej wiecznej melancholii.
Zdjęcia z soboty u Kajene
Allegri-Miserere Może jestem dziwna, ale jak wchodzą najwyższe soprany to po prostu odpływam.
Widać, że zdziwaczałam. W ogóle nie słucham już ostrych brzemiń, ciągle tylko pianino, sonaty itd...Maatko święta, w co ja się zamieniam.
To zdjęcie traktuję z przymrużeniem oka.



<33

środa, 19 października 2011

I love you sooo much, Stasiu.

Od czwartku dużo się działo, ale nie miałam czasu, żeby na świeżo o tym pisać.
W piątek spałam do południa, potem się obijałam w piżamie, zdążyłam tylko ogarnąć szafy i pokój...Sukces.
Sobotę opiszę, kiedy dodam zdjęcia. Hahaha Kajene, pamiętasz? Ryp reją w ryj.
W niedzielę po kościele, poszłyśmy ze Stasiem na dłuuugi spacer, no i jakoś tak przypadkiem, znalazłyśmy się w lesie...Pomijając powody, dla których tam poszłyśmy, wyszłyśmy w zupełnie innym miejscu niż planowałyśmy, więc jako doświadczone i zaradne osoby, poszłyśmy przed siebie. Niestety droga przebiegała trochę nie po naszej myśli...Ekhm.
Stasiu, jaka jest Twoja ulubiona liczba? ;p
Stwierdziłyśmy, że chcemy mieć dziecko, no ale głupek się uparł, że ja miałabym go nosić -_- No way. Józiu może ;p
Pootem byłyśmy u cioci (ale byłam gruba, jako dziecko !->stare albumy), pootem u babci Pati('Jaka jest Twoja ulubiona liczba?-69.- O fuck, domyślił się.), a potem musiałyśmy się pożegnać : ( Moje biedne kochanie.
Dzisiaj też było ciekawie. Nawet bardzo mogę powiedzieć. Muszę się ogarnąć, bo znowu coś mi się zaczyna dziać z głową ; )
Dobra. Pasuje mi się pouczyć i poćwiczyć do muzycznej bo do tej pory czas marnowałam na taniec...
Piękne. Czemu? Nie wiem.

<33

czwartek, 13 października 2011

Love Story

Niee, nie moja. Jakoś ostatnio nie jest mi pisane nic, co można z tym kojarzyć. Ale melodia główna z tego filmu jest cudna. Muszę się nauczyć grać.
Wczoraj miałam po prostu zarąbisty dzień...Dwa pogrzeby, jeden po drugim. Schorowanego, cierpiącego od lat wujka i młodego kolegi w pełni sił, którego zabiła głupota. Ze skrajności w skrajność.Stasiu mój przyleciał z USA <3 Szkoda tylko, że akurat na pogrzeb swojego dziadzia...Jutro cały dzień w domu. Chciałam jechać ze Stasiem do Krakowa, ale jestem ^&%$# chora i muszę w końcu się wyleczyć do końca, bo jak słyszę od lekarki co roku, przy mojej chorobie 'każde nie wyleczone przeziębienie jest niebezpieczne'. No, ale by jaja były, gdybym się udusiła katarem.
Hah, ale ja jestem momentami głupia. Jak mi się coś czasami zacznie dziać, to się nie poznaję. Dzisiaj było tak rano i na biologii. Moje, że tak powiem, chwilowe zawahania umysłowe, popchnęły mnie do poczytania o chorobach psychicznych. I co wyczytałam? Mam dwubiegunowość i schizofrenię.
Love Story Theme.



<33

sobota, 8 października 2011

Ooo Gaaaude Materr.

Nooo, więc na chórze szykuje się 'Gaude Mater Polonia'. W sumie lajt.
Wbrew mojemu przekonaniu, że w sprawy kuchenne mieszać się nie powinnam, postanowiłam upiec dzisiaj muffinki. A co. Nawet jadalne były ; )
Posprzątałam w końcu w pokoju i szafie ! Yeaaah.
Dupadupadupadupadupadupadupa.
Z rajdu nici.Dzięki tato.
Cały wczorajszy wieczór spędziłam na beznadziejnym oglądaniu spektakli baletowych. Wiele bym oddała, żeby móc uczyć się baletu. No ale cóż, trudno.
Moja muza to Alessandra Ferri, tańczy z resztą w ukochanym przeze mnie balecie Prokofiewa 'Romeo i Julia'. Nie ma słów żeby oddać jej grację, styl i wdzięk.
Kajene już w domu na szczęście. Muszę wpaść do niej, zrobić trochę zamieszania, złożyć życzenia i w ogóle...Oj głupku, głupku, ale narobiłaś.
Ale duperele dzisiaj popisałam...Żałosne.
Pati ! Tęsknię ! Głupio bez Ciebie tutaj...Kocham Cię <3
W sam raz na melancholijny wieczór.
<33

czwartek, 6 października 2011

Jestem elfem.

Sonia w szpitalu, ja w dołku emocjonalnym, zbliża się jesień i w dodatku brak motywacji do robienia czegokolwiek. A jest co robić. Ujmując rzecz krótko: w 2 tyg. muszę ogarnąć materiał z biologii z pierwszej i drugiej klasy, a dodatkowo samodzielnie przerobić całą genetykę; przeczytać resztę lektur na konkurs, opisać coś tam na konkurs z historii i do tego uczyć się na bieżąco w gimnazjum i muzycznej, rozciągać się codziennie i te de. Och, jak cudownie.
Coraz rzadziej się śmieję, przeraża mnie to.
15 października rajd w Gliwicach. Ciekawa jestem niezmiernie, czy szanownemu kierowcy zechce się ruszyć tyłek z fotela w sobotę i pojechać. Ech, cni mi się za błotkiem.
Jak to jest, że osoby, którym tak bardzo się ufało i traktowało przyjaźń z nimi jako szczerą i serdeczną, nagle okazują się totalnie inne. Nie rozumiem pewnych zachowań i chyba nigdy nie zrozumiem.
Żeby nikt nie pomyślał o mnie, jak o jakiejś wypranej z jakiejkolwiek radości i poczucia humoru zrzędzie, powiem Wam, że ostatnio na geografii bardzo fajnie udawało się wiewiórkę i borsuka. Ilonko skarbie, nie wiem jakie dźwięki wydaje skunks, wybacz.
Kajene twierdzi, że jestem elfem. Ha! Wiedziałam.



<33