środa, 17 sierpnia 2011

Błotny Patrol H6 za nami...

To był niesamowity rajd. Nowi zajebiści ludzie, genialna trasa, mega atmosfera...Jak zwykle. Kocham to. Booże jaka byłam szczęśliwa przez te 2 dni. Najlepszy był bok. Pyk, pyk, pyk...Jeeeb. Hah. Pięknie było. Spanie w aucie też było okej, zimno jak cholera, ale wiadomo, w terenie wszystko jest zajebiste.Poznałam osobiście Marcina z 'Detektywów', śmiało mogę powiedzieć, że jest niesamowicie miły i zabawny.
'Ave Toyotka !', ' Pani pilot, czy można zadać parę pytań?',' No Toyotka, do zobaczenia na następnym rajdzie'.....Uwielbiam tych ludzi. No ale rajd się skończył, zostało kilka siniaków, ból pleców, mnóstwo wspomnień i łza w oku, że to już było i się nie powtórzy.
A teraz? Puuuustkaaaaa. Zajebista pustka. Nie ma nic. Nie ma off-roadu, nie ma przyjaciół, nie ma nic. Powinnam właściwie cieszyć się z tak zarąbiście przeżytych rajdów i być zadowoloną, że tak mnóstwo z nich zapamiętałam. Zamiast tego każde wspomnienie, coś co skojarzy się z rajdami i terenem, wywołuje takie niesamowicie bolesne uczucie, bo to już nie wróci.
Noo, wiem, jestem głupia.



<33

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz